wtorek, 3 maja 2016

Yamaha R6 Dunlop Cup eurospeedway lausitz

IDM Superbike to niemieckie mistrzostwa motocyklowe. Są to jedne z najlepszych krajowych mistrzostw w Europie. Nie brakuje w nich również polskich zawodników. Ja, jak już wspominałem we wcześniejszym wpisie będę mechanikiem Piotra Surowca. Startuję on w Yamaha R6 Dunlop Cup, jest to puchar towarzyszący IDM-om. Opisze jednak głównie to z czym ja się muszę zmagać, jak wygląda moja praca i weekend na paddoku. Pierwsza runda odbywa się na torze EuroSpeedway Lausitz, niedaleko mojego miasta , około 150 km. W czwartek spakowałem cały niezbędny sprzęt na busa, narzędzia, śpiwory, materac i oczywiście farelka bo noce jeszcze zimne a sen jest niezbędny żeby rano błysnąć energią.



Piątek dzień pierwszy.

Na torze zameldowałem się koło godziny 11, Pejser miał dojechać na 12. Niestety pierwsza sesja
przepadła i mieliśmy wyjechać na drugą, która zaczynała się o 13:30. Jako że miałem wolną godzinę postanowiłem zwiedzić obiekt. LausitzRing jest to dla mnie nowy obiekt i muszę przyznać, że robi wrażenie. Trybuny wokół toru jak na stadionie piłkarskim, ogromne boksy i wielki wiatrak tuż obok toru. Gdy Piotr dotarł na tor nie było już czasu rozkładać pawilonu wyścigowego. Miejsca pod swoim dachem użyczył nam Patryk Kosiniak. Na koła czym prędzej powędrowały koce, a do zbiornika paliwo, odpowiednie ciśnienie do opon i Yamaha była gotowa do wyjazdu. Nie było czasu na montowanie quickshiftera ani telemetrii z laptimerem. Wiec miałem zadanie pokazywać na tablicy czasy okrążeń. Przed trzecią a naszą drugą sesją Pejser poprosił o założenie quickshiftera. Wymagało to rozebranie dosyć sporej części motocykla a czasu nie było za wiele. Czym prędzej zabrałem się do roboty. Owiewki, zbiornik, airbox i chłodnica zostały zdemontowane. Instalacja od urządzenia wpięta w odpowiednie miejsce, kable zabezpieczone i odpowiednio puszczone, można zabrać się do składania.
Czas gonił niesamowicie a prace zakończyły się na 5 min przed wyjazdem. Nie było już kiedy sprawdzić czy wszystko działa jak należy. Niestety nowe cięgno do zmiany biegów okazało się lekko za długie i dźwignia była za wysoko. Moje niedopatrzenie utrudniło Pejserowi jazdę. Po sesji cięgno przyciąłem i dźwignia była już na swoim miejscu, nie powinna sprawiać kłopotów. To koniec jazdy na dzisiaj, przyszedł więc czas na rozstawienie naszego Boxu, żeby praca mogła przebiegać w komfortowych warunkach. Na koniec dnia zrobiliśmy jeszcze przegląd motocykla by został
dopuszczony do wyścigu a specjalista od telemetrii 2D zamontował ją w R6.

Piekielna Sobota.

Lubię poranki na padoku, niesamowity spokój, obserwacja jak wstaje pomału ze snu relaksuje mnie.
Dzień zacząłem od śniadania. Później zabrałem się za szykowanie Yamahy do dwóch kwalifikacji, które były zaplanowane na sobotę. Najpierw odkręciłem koła zaniosłem je do ludzi z Dunlopa żeby okuli je w nowe opony. Do poskładania były także owiewki i wypucowanie ich dokładnie by nie było wstydu. Na kwalifikacjach tym razem miałem informować za pomocą tablicy, jaka jest różnica czasu do miejsca zajmowanego przez szybszego zawodnika. Pejser zrobił przyzwoity czas, ale po zjeździe do pitlane powiedział, że skrzynia biegów nie działa prawidłowo. Przy redukcjach biegi nie wskakują co uniemożliwiało mu jazdę. Dalszy udział w zawodach stanął pod znakiem zapytania. Po burzy mózgów ustaliliśmy, że zabieram motor i jadę z nim do swojego warsztatu. Tam rozbieram silnik, dzwonię do Pejsera, który został na torze, mówię jakie części ma mi przywieść, potem składam wszystko pakuję się i wracam z motorem na tor, by w niedziele mógł wystartować w wyścigu. Zaczęła się wiec prawdziwa walka z czasem i zmęczeniem. Okazało się że skrzynia była bardzo mocno wyeksploatowana i wymiany wymagały niemal wszystkie jej części. Zdecydowaliśmy się na wymianę kilku najbardziej uszkodzonych. Na domiar złego ludzie z Yamahy dali jedną część nie tą o którą prosiłem. Nie było już czasu na wymianę, nie było już czasu na nic. Pracę nad motocyklem skończyłem krótko po godzinie 2 w nocy. Zostało też nie wiele czasu na sen, a rano trzeba dostarczyć motor na tor.

Niedziela, czas prawdy.

Po raz drugi meldowałem się na torze, tym razem była godzina 9. Niestety w pucharze R6 nie ma warm-up'ów więc nie było jak przetestować motocykla. Testem miał być wyścig! Wcześniej jednak trzeba było wymienić tylną oponę i zatankować motocykl. Okazało się także, że ktoś w nocy ukradł nam komplet opon. Przykra sprawa, że takie rzeczy mają miejsce. Później także w czasie wyścigu zginęła pucharowa parasolka. Wyścig nie poszedł za dobrze. Na jednym z pierwszych okrążeń nie wszedł bieg i Pejser wyjechał poza tor. Po powrocie utrzymywał całkiem przyzwoite tempo, dzięki czemu udało mu się wyprzedzić kilku zawodników. Ze skrzynią było już dużo lepiej ale trzeci bieg nadal potrafił sprawiać problemy.  Nie zostało nic innego jak wyciągnąć znowu silnik wymienić także resztę części ze skrzyni i już za tydzień następna runda.

P.S.
Gratulacje dla Patryka Kosiniaka zwycięstwa w pierwszej rundzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz